piątek, 31 stycznia 2014

Autorki

Lex
Mam na imię Aleksandra i jestem z tego dumna, o ile można być dumnym z własnego imienia, od kiedy po raz pierwszy popłakałam się podczas słuchania jakiejś mądrej przemowy by Alex Gaskarth. Nijak idzie mi przyzwyczajanie ludzi do mówienia na mnie pełnym imieniem, dlatego uważam za cud kiedy przynajmniej powstrzymują się od nazywania mnie Olą. Codziennie idąc do szkoły, a raczej w te dni kiedy nie stwierdzę, że tego dnia nie mam ochoty oglądać wszystkich tych twarzy i dzwonię do mamy, nieświadomej tego, że jej córka wyrosła na kłamczuchę i lenia, docierają do mnie słowa tego samego utworu. Z moich słuchawek, które nie wiem jakim cudem jeszcze działają, non stop leci wtedy piosenka Weightless, która sprawia, że udaje mi się przeżyć kolejny dzień. Tak sobie przynajmniej wmawiam, że to jej zasługa bo myślę, że to właśnie ona jest w stanie najlepiej mnie opisać. Postanowiłam sobie kiedyś, że postaram się żyć jak Jack Barakat, nie przejmując się innymi i będąc po prostu sobą, ale marnie mi to idzie. Chyba tylko Jack może być Jackiem, a mnie została rola aspołecznego dziecka. Chociaż odważyłam się np. kupować bilet w kasie, a wcześniej miałam problemy i z tym.
Jak już pewnie się domyślacie, nie lubię szkoły. Dlatego kiedy już tam jestem niecierpliwie czekam na dwie dwudziestominutowe przerwy, podczas których mogę spotkać się z Emką i gadać o wszystkich rzeczach, które rozumiemy tylko my. Nie mogę doczekać się, kiedy będę mogła wyjechać z miejsca, w którym mnie zrobiono, urodzono, wychowano i trzymano do, mam nadzieję, momentu ukończenia tej nieszczęsnej szkoły. Marzy mi się zamieszkanie w Kalifornii, najlepiej w San Diego, ale wątpię, że mi się to uda zważając na amerykańską politykę odgradzania się przed resztą świata. Mam więc nadzieję, że Fluttershy znajdzie dla mnie kawałek podłogi w Paryżu. Chciałabym być tatuażystką, każdy kto o tym wie uważa, że żartuję albo mówi, żebym zaczęła myśleć o życiu poważnie. I w ogóle nie wiem czemu piszę o sobie taką epopeję, bo i tak mało kto to czyta. Tak myślę, może się mylę. Skończę to i powpatruję się w ołtarzyk jaki wystawiłam w moim pokoju Frankowi Iero.


Fluttershy
Cześć, jestem Fluttershy i pozdrawiam wszystkich, którzy czytają to krótkie pierdzielenie o mnie. Nie jestem ciekawą osobą, wręcz wieje ode mnie nudą. Mam szesnaście lat, chodzę do klasy pierwszej liceum i nikt prócz Lex oraz kilku innych osób poznanych przez internet mnie nie lubi. Chociaż jak tak teraz myślę to może nawet oni mnie nie lubią. Uwielbiam siedzieć na dupie, słuchać muzyki, czytać smutne fanfiki, płakać nad Frerardem, nad sobą, nad szkołą, nad życiem i nad światem. Specjalizuję się w płakaniu, serio.
Połowę swojego prawdziwego życia spędziłam w internecie, a połowę swojego życia w internecie spędziłam na szipowaniu, fangirlingu oraz użalaniu się nad sobą. Wiele osób może potwierdzić. Kocham My Chemical Romance, chociaż staram się ich nienawidzić. Mam pieska, który nazywa się Frank Iero - nikt o tym nie wie, ale tak naprawdę jest on moim dzieckiem i lubi przypadkowo usuwać to, co piszę. Wierzę we Frerarda bardziej niż w siebie, a Lex to moja soulmate, kiedyś wyjedziemy do Paryża i będziemy tam szczęśliwie żyły, natomiast gdy już staniemy się grubymi pięćdziesięciolatkami, wydamy książkę.
Nie wiem co o sobie napisać, bo z każdym kolejnym zdaniem wydaje mi się, że coraz bardziej zmyślam. Jestem trochę bałaganem, sama nie wiem jak powinnam siebie opisać. A więc najlepiej będzie, jeśli już skończę. Jakby ktoś czegoś ode mnie potrzebował albo zwyczajnie chciał pogadać, mój numer gg to 28612305.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz